Cheat meal – o co z nim chodzi i czy warto robić sobie odstępstwa od diety
Jeżeli interesujesz się zdrowym odżywianiem, to z pewnością zdarzyło Ci się usłyszeć o cheat meal – posiłku oszukanym. Polegać ma on na spożyciu produktów, których Twój obecny jadłospis nie obejmuje, najczęściej uważanych za niezdrowe, tj. tłustych lub bogato słodzonych. Czy takie odstępstwa od codziennej diety mają sens?
Po co w ogóle jeść niezdrowe rzeczy?
Niektóre osoby na pewno zastanawiają się, dlaczego tak wielu trenerów, a nawet dietetyków dopuszcza coś takiego jak cheat meal. Przecież „na chłopski rozum” właśnie po to przechodzimy na dietę, aby unikać tuczącego jedzenia.
Najczęstszymi argumentami, które głoszone są przez zwolenników posiłków oszukanych to:
· cheat meal szokuje nasz organizm i pobudza metabolizm;
- cheat meal pozwala odpocząć psychicznie.
Czy te argumenty mają sens? Jeżeli Twoja dieta jestprawidłowo skonstruowana, to odpowiedź brzmi: absolutnie NIE.
To nie jest tak, że zdrowe czy niezdrowe
Mówi się, że kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą. Tak też było w przypadku posiłków oszukanych, ale mówić tu należy raczej o powielaniu pewnego mitu wynikającego z braku wiedzy. Idea cheat meal narodziła się w kręgach kulturystycznych na przestrzeni lat 90’ i wczesnych 2000’.
Był to czas, w którym powszechnie wierzono w podział produktów spożywczych na te zdrowe, oraz tuczące i szkodliwe. Obecnie wiemy, że jest to błędne założenie. Odpowiednie dobranie porcji może sprawić, że w codziennym jadłospisie mogą bez przeszkód pojawić się białe pieczywo, dania słodzone, nabiał czy tłuste mięso. Nawet najzdrowsze warzywa i owoce, gdy jedzone nadmiarze mogą prowadzić do powstania nadwagi.
Szok dla metabolizmu? Owszem, negatywny
Pora na argument, jakim ma być szok metaboliczny. Obfity cheat meal ma być zaskoczeniem dla żołądka i sprawić, że w panice organizm zacznie trawić wszystko szybciej i wydajniej. Krótko mówiąc: to absurd. Nie istnieją badania, które potwierdzałyby utrzymujące się w czasie zmiany w tempie przemiany materii osób, które spożywają posiłki oszukane.
Ponadto, pamiętajmy o tym, że układ trawienny człowieka ewoluował miliony lat, podczas których znosić musiał okresy głodu, diametralne zmiany jadłospisu i postać, w jakiej przyjmowany jest pokarm. Naprawdę uważasz, że tak dobrze zaprojektowaną przez tysiące pokoleń biologiczną machinę oszuka jeden hamburger?
Jeżeli już przy fastfoodach jesteśmy, to spójrzmy na hipotetyczną sytuację: jesteś na diecie, która zakłada deficyt kaloryczny na poziomie 500 kcal dziennie. W ramach cheat meal zjadasz zestaw złożony z burgera, napoju gazowanego i frytek, a na deser zamawiasz lody. Patrząc na tabele kaloryczności posiłków w popularnych sieciach fast food – taki obiad to ok. 1500 kcal. Prosta matematyka wskazuje, że właśnie zaprzepaściłaś/łeś 3 dni diety . Nie można więc powiedzieć: „jeden cheat meal się nie liczy”. Wszystko, co jesz „SIĘ LICZY”.
Dobra dieta nie wymaga odpoczynku psychicznego
Pora rozprawić się z ostatnim argumentem zwolenników posiłków oszukanych. Spożywanie ich ma ponoć dać odpoczynek psychiczny. Jeżeli trudno Ci przestrzegać diety, to nie rób cheata – zmień dietę.
Termin „dieta” oznacza tylko pewien system odżywiania. Jedzenie wyłącznie słodyczy też jest dietą – strasznie słabą, bardzo niezdrową i niebezpieczną, ale jest. Prawidłowo dobrana, zbilansowana dieta powinna zawierać pełnowartościowe produkty bogate w składniki odżywcze, to prawda. Jeżeli ma spełniać swoją funkcję, tj. pomagać Ci odzyskać zdrowie lub zbudować wymarzoną sylwetkę, to musi wręcz być skomponowana tak, aby było jej łatwo przestrzegać. Nawet najbardziej sumienny fanatyk fitnessu i kulturystyki nie wytrzyma, jedząc wyłącznie kurczaka i ryż.
Wniosek końcowy? Cheat meal jako dodatek do diety jest bez sensu. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby odchudzać się i zjeść pizzę ze znajomymi czy kawałek ciasta podczas wizyty u krewnych – wystarczy, że będziemy pamiętać o tym, aby wliczyć te „niezdrowe” posiłki do codziennego bilansu kalorycznego i nie popadać w zbytnie obżarstwo.